Pozbywanie się szkodliwych przekonań.

Cytat, który przemeblował mi głowę.

Każda matka musi się także nauczyć matkować sobie, gdyż bez tego nie będziemy dobrymi matkami dla naszych dzieci. Kiedy kobiety pytają mnie, jak najlepiej matkować nastolatkom, mówię im, aby zrobiły wszystko, co w ich mocy, aby być szczęśliwymi i spełnionymi. Ten rodzaj modelowania roli idzie dalej niż cokolwiek innego, co mogłabyś zrobić, aby wychowywać córki. Dzięki temu będą wiedziały, jak zrobić to samo. Samopoświęcenie i męczeństwo są wytartą drogą do przewlekłej choroby i gniewu – to proste i oczywiste. I choć nasza kultura preferowała tę znojną, starą ścieżkę przez wieki, a my obserwowałyśmy, jak nasze matki i babcie podążały nią – czas z tym skończyć.
Matkowanie sobie i troska o siebie z taką samą uwagą, jaką poświęcamy wychowaniu naszych dzieci, wymaga od nas odwagi. I absolutnie jest to konieczne, abyś naprawdę mogła rozkwitnąć” Christiane Northrup.

Adeptka sztuki uwalniania.

Pomimo, że lektura książki “Technika uwalniania” D. R. Hawkinsa wciąż przede mną, to już teraz ćwiczę się w “uwalnianiu”. A słowa, o tym, że “bycie szczęśliwą i spełnioną” jest najlepszym, co mogę zrobić dla swoich dorastających dzieci uwolniły mnie jak mało co ostatnio. Jeśli od dawna już kierujecie się tą zasadą, to pewnie z pierwszej ręki możecie potwierdzić jej słuszność. Że chcąc tego, co najlepsze dla swoich bliskich trzeba chcieć tego samego dla siebie. Ja jestem dopiero adeptką tej sztuki i stopniowo pozbywam się przekonania, pewnie właśnie takiego wdrukowanego w kod dna, że sprawianie SOBIE przyjemności, wsłuchiwanie się w SIEBIE i zaspokajanie SWOICH potrzeb jest przejawem egoizmu, szczególnie jak się jest mamą i żoną. Dlatego moje dzieci poznały i umieją już na pamięć część instrukcji przetrwania awarii w samolocie.

Mama właśnie zakłada “maskę tlenową”.

I już nauczyłyśmy się – one i ja – że nawet jeśli mama się “bawi” – czołga po krzakach w poszukiwaniu dobrego ujęcia, albo goni po domu we wszystkie strony, bo równocześnie z gotowaniem obiadu robi zdjęcie (rysuje, wycina, przynosi z ogrodu) – to jest to ważne.
I często słyszą ode mnie:
– dziewczynki, jakby co, jestem w ogrodzie
– teraz robię zdjęcia (już nie czuję się winna, że tyle radości sprawiają mi instagramowe foto wyzwania:)
– teraz się modlę
– to jest moja chwila dla siebie.
Bo mama też człowiek i potrzebuje frajdy w życiu. O tym, i nie tylko, cudownie uczy Joanna Baranowska https://pozytywnadyscyplina.pl/czlonkowie/joasia-baranowska/ w kursie online “Mama bez frustracji”.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *