Pies malowany akwarelą

Trzeci miesiąc życia z Bazylem, czyli 10 powodów dlaczego warto było adoptować psa ze schroniska.

1.#chodzeniemaznaczenie

Musieliśmy razem z T. ruszyć tyłki sprzed komputera. Spacerując z psem rano i wieczorem bez trudu wyrabiamy normę ponad 10 000 kroków dziennie.

2. Spinamy dzień klamrą wieczornych rozmów

Poranne wyjścia są na zmianę, ale spacer wieczorny jest wspólny. To idealny czas na rozmowę z T., którą, jak klamrą spinamy cały dzień. I, uwaga: nikt od nas nic nie chce.

3. Sąsiedztwo ma przed nami coraz mniej tajemnic

Poznajemy okolicę – domy w pięknych ogrodach , których wcześniej nie widzieliśmy i ludzi – sąsiadów, z którymi czasem pierwsze wymienione słowa po dzień dobry, to: „czy mogą się powąchać”.

4. Ćwiczymy uważność.

Kiedy przywieźliśmy Bazyla było jeszcze lato. Ciepłe letnie wieczory stawały się coraz bardziej rześkie, żeby w końcu smagać nas lodowatym wiatrem i deszczem. Codziennie obserwujemy jak przemijają kolejne rośliny, kwiaty i owoce. Po spadających orzechach przyszedł teraz czas na liście, którymi zasłane są mokre ulice i chodniki. Rozkrzyczane kolory lata ustąpiły burgundom dzikiego wina, żółciom, czerwieniom i brązom liści okolicznych drzew.

5. Aktywizacja dzieciaków do prac domowych

Wdrażaliśmy to i wdrażaliśmy. I szło jak po grudzie. Były dyskusje, przerzucanie odpowiedzialności. Nie napiszę, że skończyło się jak ręką odjął, ale dziewczyny z mniejszymi, niż dotychczas, protestami obsługują zmywarkę, wieszają pranie, czy odkurzają po psie.

6. Pochwała samodzielności

Odkąd jest pies same sobie robią śniadania do szkoły spełniając przy tym warunek, że ma być różnorodnie. Oprócz kanapek myją i kroją owoce i warzywa. I doceniają, coś, czym wcześniej tyle razy je do tego zachęcałam: „Mamo a dzieci u mnie w klasie nieraz zaglądają do śniadaniówek z wykrzyknikiem: „O, nie, mama mi to dała?! Albo: „O, nie, mama mi tego nie dała?!”. „A ja wiem co sobie sama włożyłam” opowiada najmłodsza:)

7. Psia kupa na środku salonu a odpowiedzialność

Zwierzę w domu uczy dzieci odpowiedzialności. To znany banał, ale tak właśnie jest. Szczególnie, jeśli o nim marzyły wszystkie i wszystkie mają aspirację, żeby pies był tak samo jej, jak siostry. Bo np. chomik jest A. i koniec tematu:) I wybór, czy pójść z psem na spacer, czy sprzątnąć kupę, którą zrobił w domu nie jest poddawany żadnej dyskusji. Co za ulga:)

8. Nauka odpuszczania i że są rzeczy ważne i ważniejsze

Dziewczynki tak długo prosiły nas o psa i tak długo słyszały stanowcze i kategoryczne nie, że chwilowo odpuściły temat. I nagle rodzice ni stąd ni zowąd komunikują: „chcemy przygarnąć psa, którego nikt nie chce”. W odpowiedzi dostaliśmy wybuch radości, roziskrzony wzrok i :
„Mamo przeglądnęłam swój kalendarzyk sprzed kilku lat i tam na pytanie o największe marzenie odpowiedziałam: pies. Mamo, marzenia naprawdę się spełniają!
„Mamo jak się dowiedziałam o chorobie Pana Z. To uznałam, że nie mogę się już modlić o psa, tylko o zdrowie dla Pana Z. A pies się zjawił?!” Pomimo, czy może – dzięki temu?

9. Praktykowanie sztuki uwalniania.

Często na poranne spacery z psem wychodzę z mętlikiem w głowie. Ostatnio straciłam pracę i sporo w związku z tym mam rozkmin niekoniecznie przyjemnych. 40 minut dziarskiego maszerowania, z postojami na kontemplowanie kota, albo dla odmiany szaleńczy pęd za nim i powoli się układa: część rzeczy wskakuje na swoje miejsce a część najzwyczajniej sobie odpuszczam.

10. Praktykowanie wdzięczności

Szczególnie w tych szaleńczych gonitwach za kotem samoistnie zaczynam dziękować, że jeszcze daję radę tak gnać. Jak mawia T.: z naciskiem na „jeszcze”:) A potem to już jest cała lawina wdzięczności, za kolejną jesień w moim życiu, za kolory, które widzę, za ten zdyszany oddech, za zapachy lata, jesieni i wspomnienia które przywołują.

A najważniejsza ze wszystkiego jest miłość. Którą widać w oczach Bazyla i którą darzą go nasze dzieci. Dla mnie to proces. Jeszcze niedawno płakałam, że zabrał mi skrawki czasu, który miałam wygospodarowany dla siebie – szczególnie powolne poranki, zanim zaczynała się codzienna gonitwa. Teraz coraz bardziej doceniam jego obecność w naszym życiu.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *